Przez dziesięciolecia Bandera leżała na granicy cywilizowanego świata. Między tym okiełznanym, już w dużym stopniu przez europejskich osadników, a krainą Indian. Życie na pograniczu było trudne i pełne niebezpieczeństw. Mit zmagania się z przeciwnościami mocno tkwi w sercach mieszkańców. Twardość charakteru, nieustępliwość i chęć pomagania innym to naturalne cechy ludzi, których tam poznałem. Nie bez powodu J. Marvin Hunter założył właśnie w Banderze, w latach dwudziestych ubiegłego stulecia, pismo „Frontier Times Magazine” (Frontier – granica).
Autor gazety, bardzo popularnej w Teksasie, skupiał się na odkrywaniu historii z życia na „granicy”, w sąsiedztwie Indian, w zagrożeniu ze strony Meksyku i krążących po prerii wykolejeńców. Zbierał historie od ludzi i przedstawiał je w swoim piśmie. Dzięki temu przetrwało wiele relacji z czasów podbijania dzikiego zachodu. W bardzo trudnych warunkach klimatycznych, gdzie w lato słońce nie rzadko wypalało uprawy i odbierało ludziom chęci do życia, a niebezpieczeństwa ze strony Indian były na porządku dziennym. Czytelnicy z całego Teksasu, przez lata wysyłali mu również artefakty pochodzące z XiX wieku. Tak powstało założone przez Hunter-a w Banderze Frontier Times Museum. W małej miejscowości w Hill Country miejsce, pełne osobistych wspomnień ludzi, którzy budowali tę krainę. Można tam też zobaczyć nie tylko obiekty historyczne ale wiele osobliwości, które mieszkańcy hrabstwa i okolic, przez ostatnie 100 lat przywozili do muzeum, np. pomniejszoną ludzką głowę przywiezioną przez kogoś z wypraw w Ameryce Południowej lub dwugłową wypchaną kozę.
W oczy rzucają się, też np. dwie wypchane pumy, koty nieco większe od dużego psa, których historia jest niezwykła. Jedno ze zwierząt, samica była własnością człowieka, który przez wiele lat trzymał ją w domu, opiekował się nią i traktował jak przyjaciela, zwierzątko domowe. Pech chciał, że pewnego dnia pracownicy pola naftowego, mieszkający na prowizorycznym osiedlu przyczep kempingowych, złapali rannego samca pumy i nie wiedząc co z nim zrobić przywieźli go do niego. Zamknięcie oswojonej kotki z dzikim samcem skończyło się tragicznie. Pewnej nocy, samiec zabił samicę, a rozsierdzony właściciel sięgnął po strzelbę i w rozpaczy zabił samca. Oba zwierzęta wypchał. Po jego śmierci, dzieci dostarczyły wypchane zwierzaki do muzeum. To też historia z życia wzięta.
Jedna z sal muzeum, w całości poświęcona jest mistrzom rodeo. Można dotknąć ich siodeł, zobaczyć zdjęcia i przeczytać historię sukcesów sportowych. Tak właśnie Frontier Museum stało się miejscem pamięci o ludziach, którzy żyli w Hill Country. Od sportowców, po osobliwe artefakty, wydarzenia i np. tablice z kilkudziesięcioma rodzajami drutu kolczastego, które wykorzystywano do ogradzania rancz. Drut kolczasty był podstawowym narzędziem w życiu każdego ranczera. Ogradzanie wielkich posiadłości stało się w pewnym momenciem priorytetem właścicieli i jednocześnie końcem szlaków spędu bydła, bo preria przestała już być otwartą przestrzenią.