Bandera Cattle Company
Podobnie jak w Polsce, tak i w Teksasie funkcjonują historyczne grupy rekonstrukcyjne. U nas aktorzy przebrani za szlachtę polską, strzelają z muszkietów, rzucają toporami, walczą na szable, strzelają z łuków i rąbią kapustę toporami. Niektórzy jeżdżą konno i kruszą kopie. Wszystko zależy od epoki, której realia są chętni zademonstrować widzom. Dla aktorów to pasja, zamiłowanie do historii i inwestowanie własnych, często nie małych środków, w sprzęt i wyjazdy. Podobnie jest w USA, tylko tam z racji krótszej historii, większość takich grup skupia się na czasach dzikiego zachodu. Do Bandery, Światowej Stolicy Kowbojów przyjeżdżają turyści z całego świata. Wszyscy szukają tego samego. Westernu. Co lepiej może przybliżyć historie niż pełne efektów pirotechnicznych występy grupy rekonstrukcyjnej?
Bandera Cattle Company, a taką nazwę nosi lokalna trupa tworzy kilkanaście osób. Robią to z zamiłownia do historii i traktują jako hobby. Co sobota, występują na małym, wydzielonym przez miasto, niedaleko głównej ulicy, skrawku ziemi. Skromna trybuna dla widzów i zaaranżowane, drewniane fasady historycznych budynków, to cała sceneria. Scenariusze czerpią z prawdziwych historii lub legend dotyczących karczemnych awantur, które skończyły się strzelaniną. Strzelają z czarnego prochu, trup ściele się gęsto i potrafią nawet czasami wysadzić „dynamitem” toaletę. Jest dużo śmiechu ale wszystko przygotowane jest bardzo profesjonalnie. Od charakteryzacji, po grę aktorską, strzały i efekty akustyczne. Aktorzy, to mieszkańcy Bandery i okolicznych miejscowości. Robią to z pasji do historii, to ich hobby. Miasto dopłaca nieco do ich przedstawień. Występują w produkcjach filmowych, jak ostatnio w realizowanym przez Netflix „Showdown on the Brazos” lub występują na imprezach prywatnych. Mają też uprawnienia do przeprowadzania uroczystości odprowadzania flagi na emeryturę. Jeśli jakaś oficjalna, państwowa flaga jest zniszczona i trzeba ją usunąć, to nie zdejmuje się jej jak „szmaty” z masztu tylko organizuje małą uroczystość, za którą odpowiedzialni są aktorzy z Bandery. Moje pierwsze z nimi spotkanie było od razu skokiem na głęboką wodę. Dostałem płasz z epoki i rewolwer. Ustaliliśmy scenariusz i jako członek pijanej grupy kowbojów, którzy nie chcieli oddać szeryfowi broni, zostałem razem z moimi kompanami, zastrzelony na miejscu. Potem jeszcze ktoś opowiedział nad moimi zwłokami kawał o Polakach odnosząc się do mojego europejskiego pochodzenia. Bardzo ciekawe doświadczenie i fantastyczna zabawa.
Jako grupa, miesięcznie wydają do 500 dolarów na amunicję. To nie są małe koszty. Robią dużo rzeczy po za Banderą. Są gośćmi festiwalów w całym Teksasie. To co zarabiają w Banderze to małe pieniądze ale pozwalają im pokryć koszty ubezpieczenia i amunicji dla całej grupy. Nie da się żyć i utrzymywać z tej działalności ale można sobie w ten sposób dorobić. Co ważne, oprócz realizacji pasji to ma też wydźwięk edukacyjny. Opowiadają historię. W Teksasie jest kilka grup rewolwerowców. Raz na jakiś czas spotykają się i mają swoje święto. W 2019 roku zjazd był w Banderze.
Pewnego dnia zasiadłem na widowni. Wybrałem ostatni kawałek ławki na którym było trochę cienia. Aktorzy w ponad czterdziestostopniowym upale ustawili się na placu. Rozstawili meble drewniany bar i stoły. Historia opowiadała zabawną sytuację, w której kobieta wchodzi do saloon-u i wraz ze swoim tatą i bratem, uzbrojonymi po zęby, szukają winnego jej zajścia w ciąże. Kolejni Panowie są zaciągani przed oblicze księdza, a przy próbie ucieczki, brat panny młodej zabija wszystkich po kolei. Na widowni siedziały rodziny z dziećmi. Wszyscy dobrze się bawili. Było dużo śmiechu. Nikt nie rozmawiał miedzy sobą. Wszyscy chłonęli akcję, jak na dobrym filmie w kinie. Na koniec aktorzy zaprosili dzieci, które dostały drobne upominki i mogły przez chwilę wziąć udział w zabawie.