Górny i Dolny Kanion Antylopy fotografowane i filmowane przez setki tysięcy turystów rocznie, są obok Wielkiego Kanionu, wizytówkami Arizony. Zbliżając się do celu łatwo zauważyć potężne kominy elektrowni węglowej. Dostarcza prąd do trzech stanów i góruje samotnie nad pustynią. Kilkudziesięcioletnia elektrownia, z sięgającymi nieba kominami, ma zostać wkrótce zamknięta. Wygląda jak budowla z filmów katastroficznych pozostawiona na środku pustyni. Ciekawe czy stanie się kolejną atrakcją turystyczną regionu.
Oba Kaniony Antylopy znajdują się na terenie rezerwatu Nawahów. Dolny kanion zarządzany jest przez rodzinę Begay, indiańskich właścicieli ziemi. Bilety należy zarezerwować kilka miesięcy przed wizytą. Restrykcyjne reguły zabraniają wnoszenia toreb, statywów i plecaków. W zatłoczonym sklepie z pamiątkami oczekują dziesiątki osób, które o wyznaczonej godzinie, w kilkunastoosobowych grupach ustawiają się karnie do wyjścia. Wychodzą na dwór, gdzie poznają prowadzącego ich indiańskiego przewodnika. Ten, grzecznie prosi o wyjęcie telefonów i wszystkim chętnym, po kolei wybiera samodzielnie odpowiedni filtr aparatach. Twierdził, że na nim wychodzą najlepsze zdjęcia. Dzięki temu wszyscy mają później identyczne wyglądające fotografie…… Po krótkim oczekiwaniu ruszamy w stronę wejścia do kanionu i tam zaczyna się koszmar. Zejście po solidnych metalowych schodach jest tak zatłoczone, że nie możemy iść dalej. Wewnątrz ponad setka ludzi stłoczonych na małej przestrzeni kanionu. Stoimy kilka minut żeby zejść na dół. Każdy zapłacił 40 dolarów dolarów aby stać ściśniętym między turystami z całego świata i znaleźć swoją szansę na wykonanie zdjęcia, na którym nie będzie widać łokcia, ręki albo czubka głowy pozostałych zdeterminowanych turystów. Po zejściu na dół utknęliśmy w tłumie na grubo ponad 15 minut. Hałas, tłum i ścisk, tak zwiedza się dzisiaj Kanion Antylopy. Liczy się zysk i sprzedaż biletów, a nie jakość przeżycia zwiedzających i obcowanie z naturą.
Po długim oczekiwaniu, przewodnicy rozluźnili w końcu tłok, puszczając przodem kolejne grupy. Mimo tłumów kanion zachwyca. Wyżłobiony przez wodę wygląda jak nie z tego świata. Cud natury, niepowtarzalny i zjawiskowy. Potrafi być też niebezpieczny. Rzadkie ale nagłe opady deszczu powodują, że woda natychmiast wypełnia każdy zakamarek kanionu. Do tej pory zginęło tam kilkanaście osób zaskoczonych opadami. Na szczęście zainstalowano specjalny system ostrzegający przed niebezpieczeństwem, a że zwiedzanie możliwe jest jedynie w zorganizowanych grupach, istnieje małe ryzyko, że to się powtórzy.